Wydawać by się mogło, że jest wiele
ciekawych rzeczy do „porobienia” w wolnym czasie: surfowanie w sieci, czytanie
książek, oglądanie filmów, głaskanie kota. Jak zwykle jednak znajdą się ci,
którzy będą doszukiwać się wielkich problemów w błahostkach, które w ich oczach
rosną niczym bicepsy po ostrym wycisku na siłowni. Cóż, ludzie mają różne
hobby. Ostatnio prawdziwym breaking news na stronach o tematyce farmaceutycznej
okazał się program raczej słabo powiązany z branżą, dotyczący diety-cud. Otóż
jedna z bohaterek tego programu, pani o dość znacznej tuszy, jak wynika z
formuły show, została podpisana na pasku u dołu ekranu jako farmaceutka. I nie
trzeba było długo czekać, aby rozpętała się g...burza. Okazało się bowiem, że
nazwisko wyżej wymienionej pani nie figuruje w Centralnym Rejestrze
Farmaceutów. Bohaterka programu rzeczywiście pracuje w jednej z warszawskich
aptek, ale jest technikiem farmaceutycznym. I w tym momencie rozpętuje się
aferę na pół kraju jakim prawem pani posługuje się nie należącym się jej
tytułem. STOP. Wszystko pięknie, ładnie zgodnie z literą prawą i obowiązującymi
przepisami farmaceutą jest magister farmacji, osoba po pięcioipółletnich
studiach, z prawem wykonywania zawodu farmaceuty. Ok , zgadza się. Ale biorąc
pod uwagę, że w języku potocznym i dla większości społeczeństwa nie-farmaceutów
słowo farmaceuta oznacza po prostu osobę pracująca w aptece, zajmująca się
wydawaniem leków i obsługą pacjenta to czy naprawdę jest o co kruszyć kopie? Czy
rozrywkowy program telewizyjny nie nadawany nawet w głównym paśmie telewizji
może aż tak bardzo namieszać w i tak już niełatwych relacjach pomiędzy
magistrami a technikami ? A jednak może. Piszę ten post, ponieważ mam ogromny
sentyment do zawodu technika i pracy w aptece, z której jak na razie przyszło
mi zrezygnować. Komentarze, które pojawiły się w sieci, pod artykułami na ten
temat mnie przerażają. Dosłownie przerażają. Przede wszystkim smutne jest, z
jaką pogardą wybrzmiewa w kontekście tej całej sprawy tytuł technika
farmaceutycznego (koniecznie z podkreśleniem na farmaceutycznego bo technika
farmacji można jeszcze nie daj Boże pomylić z magistrem). Sama jak już
wspominałam jestem technikiem (stażystą- do ukończenia dwuletniego
obowiązkowego stażu zabrakło mi kilku miesięcy) i nigdy, przenigdy podczas
mojej pracy w aptece nie miałam aspiracji nazywać się magistrem czy do niego
przyrównywać. Bo nim nie jestem. Nikt również w feralnym tym programie nie
nazywa pani nie-farmaceutki magistrem. Technik farmaceutyczny to nie jest osoba
totalnie niewykształcona, bez matury, w ogóle zielona nie mająca pojęcia o
pracy w aptece, jak próbują przedstawiać to niektórzy. To prawda, do nauki w
policealnym studium nie jest potrzebna matura, ale osobiście nie znam ŻADNEGO
technika bez matury. Myślę, że osoba bez solidnych podstaw z biologii i chemii
na poziomie matury rozszerzonej (albo co najmniej podstawowej) po prostu sobie
na tym kierunku nie poradzi. Są takie przedmioty jak analiza leków (chemia,
chemia i jeszcze raz chemia, głównie organiczna), farmakologia, farmakognozja
(podstawy botaniki i ziołolecznictwa), technologia postaci leku (przedmiot
praktyczny, polegający na wytwarzaniu różnych postaci leku od roztworów
począwszy na rozmaitych czopkach skończywszy). Technicy nie są winni temu, że
istnieje (nadal) taki zawód (w 2019 roku zostało wznowione kształcenie na tym
kierunku ale w formie dwuipółletniej- to o czymś świadczy), że są potrzebni na
rynku pracy. Nie są winni, że istnieje taka a nie inna ścieżka kształcenia. Że
nie mają prawnej możliwości dokształcania się,zbierania punktów. Marzę o tym,
że kiedyś powstanie licencjat, gdzie technik będzie mógł kontynuować swoja
kształcenie i że przestanie w końcu być popychadłem i „chłopcem do bicia”. Powiecie
może iść na studia na farmację. Teoretycznie może. Ale większość techników to
ludzie pracujący, mający na utrzymaniu rodzinę i nie może sobie pozwolić na
dzienne studia. Studium policealne to też często szansa na przekwalifikowanie
się np. po kierunku humanistycznym, po którym ciężko znaleźć pracę. Dlatego
często decydują się na to ludzie dojrzali, dorośli, niekoniecznie od razu po
maturze. Chyba nikt nie wyobraża sobie dziś apteki bez technika. Nawet magister
farmaceuta. Każdy ma swoje zadania, swoje uprawnienia. Żeby nie było znam wielu
wspaniałych magistrów farmacji, w tym kierowników, naprawdę z sercem na dłoni,
gotowych szkolić młodych techników do pracy w aptece, poświęcających swój czas
na tłumaczenie wielu kwestii. Nigdy nie spotkałam się tym, żeby te osoby
traktowały techników z pogardą czy poczuciem wyższości. Ale to świadczy o ich
klasie. Dlatego naprawdę nie rozumiem tej całej afery i burzy w szklance wody o
jedno słowo i to takie, które od dawna funkcjonuje w potocznym języku. Podobnie, jak do nauczyciela w liceum utarło się zwracać „panie profesorze”, mimo że
ma tytuł naukowy magistra albo do lekarza medycyny „panie doktorze”, pomimo że
często nie ma tytułu doktora nauk medycznych. Czy ktoś z tego powodu ma ból
tyłka ? Raczej nie. Nikt nie próbuje przywłaszczyć sobie tytułu naukowego,
którego nie posiada. W nazwaniu tej pani farmaceutką, chodziło po prostu o
to, że pracuje w aptece. Nic więcej, ja nie doszukuję się w tym żadnego drugiego
dna. Ani trzeciego, ani czwartego ani żadnego.
Przepraszam. Musiałam. Ulało mi się.
Przepraszam. Musiałam. Ulało mi się.
Artykuł o fejsbukach następnym razem.
Post Scriptum Jeżeli ktoś stwierdzi po
przeczytaniu tego, co napisałam, że cierpię na popularny kompleks "bycia tylko
technikiem” powinien rozważyć fakt czy syndrom "bycia aż magistrem" nie jest
poważniejszym problemem.
Z poważaniem
Mama kasjerka (obecnie)
Technik farmaceutyczny stażysta
(były) nie-farmaceuta
Nie do konca sie zgadzam. Kazdy ze srodowiska wie, jaka jest roznica miedzy tymi zawodami i uwazam, ze bohaterka programu byla swiadoma calej tej sytuacji, a mimo to nie poprawila producenta programu. Poza tym w aptece utarlo sie mowic "pani magister", a nie "pani farmaceutko". Dodatkowo dodam, ze jako mgr, nie mam zamiaru godzic sie, zeby ktos umniejszal mojemu wyksztalceniu i pozwalac na stwierdzenia, ze to bez znaczenia czy skonczylam studia czy technikum farmaceutyczne, bo przeciez pracuje w aptece.
OdpowiedzUsuńNie mam problemu z tym gdy przecietny kowalski tak mowi, bo wiem ze nie widzi roznicy, ale co innego osoba z branzy, ktora robi to z premedytacja. Bardzo szanuje technikow i faktycznie nasze 2 zawody bez siebie poprwanie nie funkcjonuja. Wiem, ze znaja sie na pracy w aptece, szczegolnie Ci dluzsi stażem. Nigdy nie traktowalam technikow z gory, chociaz mnie takie teaktowanie spotkalo na poczatku mojej pracy wlasnie z ich strony. Co do studiow licencjackich to mam wrazenie, ze Pani swiadomosc co do farmacji kreci sie tylko wokol apteki. Nie da sie w 3 lata ogarnac calosci materialu na farmacji, a na to sklada sie farmacja szpitalna, przemyslowa, mozliwosc pracy w laboratoriach, lub zostac na uczelni i prowadzic badania naukowe. Co po takim licencjacie? Pol-farmaceuta? Dla mnie farmaceutą jest osoba, ktora nie tylko moze pracowac w aptece otwartej, ale tez w kazdej innej dziedzinie farmacji. Niestety o pozostalych aspektach pracy farmaceuty, technicy wiedza malo, bo sa uczeni tylko do pracy w aptece/punkcie ew. w hurtowni i na tym ich mozliwosci sie koncza. Jak sobie Pani wyobraza podnoszenie kwalifikacji przez technikow do tego "mgr" lub ew. nadania im uprawnien jakie magister posiada, jezeli nie mieliby pojecia o innych rozleglych dziedzinach w farmacji? Dla mnie byloby to zwyczajnie nie fair wobec nas magistrow. Na studiach byly kobiety ok 30lat, ktore juz rodzine zalozyly, czasem braly dziekanke ale ostatecznie studia skonczyly, takze "da sie" ale ciezka pracą, a nie kombinowaniem, jakby tutaj bocznymi drzwiami zostac farmaceuta. Pozdrawiam :)
Dziękuję za obszerny i bardzo merytoryczny komentarz 😊 pisząc o możliwości utworzenia licencjatu nie miałam na myśli robienia z technika miagstra od razu w drodze 3 letnich zaocznych studiów. Bardziej chodziło mi o rozszerzenie uprawnień poprzez uzyskanie wyższego wykształcenia i możliwości rozwoju, o czymś w rodzaju studiów pomostowych tak jak było w przypadku pielęgniarek, bo nie ukrywajmy że system kształcenia technikow kuleje. I nie mówię że taki technik po licencjackie posuadlby wiedzę i uprawnienia magistra ale mógłby być bardziej samodzielny. W wielu innych krajach też istniej. Zawod technika, ale nie pozbawia się go możliwości rozwoju , zdobywania punktów edukacyjnych, tak jak u nas. Boję się tylko, że takie rozwiązania będą skutecznie blokowane przez farmaceutów i nigdy nie dojdzie do skutku. Ja osobiście bardzo bym chciała móc rozwijać się kiedyś dalej w tym zawodzie ale raczej nigdy nie będzie mnie stać żeby pójść na dzienne studia i na 5 i pół roku zrezygnować z pracy zarobkowej. To nie wina technikow że jest taka sytuacja na rynku pracy, że mimo tak naprawdę niedookreslenia ich sytuacji i roli są ciągle potrzebni w aptece, bo nie oszukujmy się, chociaż teoretycznie apteka bez technika może funkcjonować to logo będzie stać zatrudniac samych magistrów? A magister za stawke technika na pewno nie będzie pracował. Pozdrawiam serdecznie i jeszcze raz dziękuję za udział w dyskusji 😊
UsuńPrzepraszam za literówki ale odpowiedź była pisana na telefonie, którym bardzo interesuje się mój roczny synek 😉
UsuńAle strasznie Pani wszystko pomyliła. Czy widziała Pani ten program?
OdpowiedzUsuńA mogłabym wiedzieć co takiego dokladnie pomyliłam? Chętnie się do tego odniosę 😉🤔
UsuńAnonimowy - nic nie jest fair. Np. nauczycielem matematyki może być osoba po chemii i studiach podyplomowych = zabiera pracę matematykowi po 5-letnich studiach mimo, iż ich sama nie skończyła matematyki ale w efekcie może nauczać tego samego. Diagnostą laboratoryjnym może być farmaceuta po podyplomowych = zabiera pracę analitykowi, który skończył równie trudne studia 5-letnie a w efekcie może nie mieć pracy. Czemu tylko Wasz zawód ma być zamknięty, może go otwórzmy na dokształcanie tak jak ma to miejsce wszędzie. Zamiast farmaceutów, którzy znaleźli się z przypadku w aptece będą ludzie którzy faktycznie chcą w tym pracować.
OdpowiedzUsuńSama Pani/Pan napisal/a, ze
Usuńwszystkie te osoby musza najpierw skonczyc studia, potem podyplomowke i dopiero moga pracowac w innym zawodzie, a technik? Moze jeszcze tym bez matury, podarujmy ta mature i niech od razu doktorat robia. Uwazam, ze nie tedy droga. Nie bez powodu tak wyglada system ksztalcenia. Ja go nie wymyslilam. Malo jest krajow gdzie technikiem jest osoba po licencjacie. W wiekszosci system jest podobny do naszego. To ze maja obowiazek w Niemczech tez zbierac pkt o niczym nie swiadczy. Nasi technicy tez moga chodzic na szkolenia, z tym ze punktow do niczego nie potrzebuja.
Idąc tym tokiem myślenia, propunję aby dla mgr farmacji byly 2letnie podyplomowe studia lekarskie. Myślę, że nikt by się na to nie zgodził ;) i dobrze, bo farmaceucie do lekarza jednak troche brakuje
UsuńNie zgodzę się z tym, że dla technika punkty edukacyjne, możliwość doksztalcania i zawodowego rozwoju są niepotrzebne. I tu jest cały paradoks tej sytuacji, traktuje się technikow jako osoby niedouczone a nie pozwala się im uzupełnić tego wykształcenia bo wybaczcie rozpoczęcie 5,5 letnich studiów jest jakby nie patrzeć rozpoczyniem wszystkiego od początku. Podkreślam, nie chodzi mi wcale o to żeby w drodze 3 letniego licencjatu technik stał się magistrem farmacji. Przecieżmogłoby to zostać dalej stanowisko niższe rangą, prestiż farmaceuty by od tego nie ucierpiał myślę, że wręcz przeciwnie. Myślę, że w zawodzie w którym kontakt z pacjentem i masą nowinek że świata farmacji jest codziennościa to powinien być nie tylko przywilej dokształcania a raczej konieczność i warunek pozostania w zawodzie.
UsuńAle farmaceutom zsobywanie pkt nie podosi kwalifikacji. Ich zbieranie jest obowiazkiem ustawowym. Jak nie zbierasz to moga zawiesic pwz. Dla mnie technicy niech zbieraja sobie pkt jak chca, ale nie podniesie im to kwalifikacji
UsuńOk, ale skoro zbieranie punktów edukacyjnych polega na uczestniczeniu w szkoleniach, prenumeracie prasy specjalistycznej itd. to jest to dokształcanie czyli aktualizowanie i uzupełnianie wiedzy = podnoszenie kwalifikacji zawodowych. Podczas mojej półtorarocznej pracy w aptece udało mi się załapać na jedno (!) szkolenie organizowane przez przedstawiciela firmy produkującej pieluchomajtki. Było to wbrew pozorom ciekawe i przydatne szkolenie, bo dotyczyło zasad refundacji wniosków na pieluchy. Myślę, że zarówno w zawodzie magistra farmacji jak technika farmaceutycznego aktualizacja wiedzy powinna być obowiązkowa i gwarantować właściwy poziom obsługi pacjenta. Dlatego jestem za tym, żeby technicy też zbierali obowiązkowe punkty edukacyjne.
Usuń