Czy Ty też zerwiesz swój łańcuch?

Nowy Rok, stara ja. Ciągle przegrywam wieczną walkę z czasem a właściwie z brakiem czasu no i chęci. Ale skoro już przekorny los podarował mi bonus w postaci wolnego dnia, postanowiłam "odkurzyć" trochę mojego bloga i wreszcie wziąć się za pisanie. Do napisania tego posta zainspirowała mnie poniekąd przeczytana ostatnio przeze mnie książka "Łańcuch" Adriana McKinty. Na początku czytanie szło mi dość opornie, ale w końcu się wciągnęłam. Ta powieść to prawdziwa gratka dla miłośników thrillerów i opowieści z dreszczykiem, choć bez wątku paranormalnego. Jedna z nowości wydawniczych ubiegłego roku. Czekała sobie grzecznie na moim Pocketbooku na swoją kolej i się doczekała, gdy z bólem serca i oczekiwania na kolejną część musiałam porzucić Trylogię Białego Miasta. Fabuła oscyluje wokół wątku Rachel, trzydziestoparoletniej, chorującej na nowotwór kobiety, której życie pewnego dnia zgotowuje największy koszmar jaki tylko można sobie wyobrazić. Dzwoni telefon i kobieta dowiaduje się,ze jej nastoletnia córka została porwana ze szkolnego przystanku. Porywacz żąda zapłaty okupu. Ale jest coś jeszcze. Aby odzyskać córkę Rachel musi... porwać kolejne dziecko. Standardowo nie może przy tam zawiadomić policji ani innych służb bo inaczej jej dziecko zginie. W ten sposób zostaje wciągnięta w działanie łańcucha- organizacji, która bazuje na tym, co w człowieku najbardziej pierwotne- lęku o własne potomstwo. Każde wyłamujące się ogniwo ma zostać zniszczone a łańcuch musi trwać. Nie będę więcej spojlerować, mam nadzieję, że sięgnięcie po te książkę. Przy okazji tak uniwersalnego tematu i motywu łańcucha nasunęła mi się taka myśl: jaki jest Twój łańcuch? Co Cię wiąże, sprowadza do parteru, tłamsi, nie pozwala swobodnie oddychać? Co sprawia, że nie potrafisz być szczęśliwy? Może to pijący rodzice albo mąż, który zdradza Cię od wielu lat na prawo i lewo, mimo że domyśla się że o tym wiesz? Może masz inny powód. Może dręczy Cię coś na co totalnie nie masz wpływu patrząc tak po ludzku: widmo groźnej choroby, kłopoty ze zdrowiem, śmierć bliskiej osoby? To nieistotne. Chodzi mi tu sam mechanizm działania łańcucha i uświadomienie sobie tego, że Cię zniewala. To prawda, nie wszystko możesz zmienić. Nie na wszytko masz wpływ. To nie Twoja wina. Grunt to odróżnić te obie rzeczy, o takiej mądrości mówi piękna Modlitwa o pogodę ducha (zachęcam do wygooglowania). Ale zawsze masz wpływ na swoje podejście. Ja od zawsze mam problem z poczuciem własnej wartości i nie boję się o tym napisać. Za bardzo przejmuje się opinią innych, to, jak oni mnie widzą traktuję trochę jak własne odbicie w lustrze. Ale pracuję nad tym. Dużo czytam i staram się zrozumieć niektóre mechanizmy psychologiczne. Pisanie bloga też uzmyslowilo mi jak wiele mam światu do powiedzenia, jak lekkie mam przysłowiowe pióro. Pomaga mi w tym i mój mąż, który codziennie powtarza mi jak bardzo jestem dla niego ważna, niedawno obchodziliśmy naszą 10-tą rocznicę poznania się, a wszystkie czarne myśli najlepiej przepędza uśmiech naszego synka, który wyciąga do mnie ręce i głośno woła mama. To mój sposób na pokonanie łańcucha. A Ty? Twój łańcuch nie pęknie od razu, nie zerwiesz go jednym ruchem. Nie wierz w te pseudomentorskie pierdoły, że możesz jednym pstryknięciem palca zmienić swoje życie o 180 stopni. Coś, jakiś ciąg wydarzeń sprawił w Twoim życiu , że jesteś w miejscu, w którym jesteś. I tak jest dobrze, o ile podjedziesz do tego z otwartym umysłem. Jeżeli przestaniesz za wszelką cenę kopać się z życiem, może ono wreszcie się do Ciebie uśmiechnie. Zmień swoje nastawienie, naucz się tańczyć w deszczu, jak to ktoś ładnie powiedział bo idealna sytuacja, idealne miejsce i czas mogą nigdy nie nadejść. Łańcuch nie musi trwać, jeśli tego nie chcesz. Jedna rzecz, bardzo ważna. Nie pozwól nigdy się krzywdzić, nikomu. Ani fizycznie ani emocjonalnie. Kimkolwiek by dla Ciebie nie był kopnij go w tyłek. Uciekaj od toksycznych ludzi,którzy burzą Twój spokój. Chyba że lubisz tkwić w Twoim grajdołku i karmić się własną hipokryzja no to nikt już na to nie jest w stanie nic poradzić. Nikt oprócz Ciebie. Książka "Łańcuch" zawiera jeszcze jedno ważne dla mnie przesłanie. Nie potrafię sobie wyobrazić większej miłości niż miłości do własnego dziecka. I jest to miłość totalnie BEZWARUNKOWA. Tak, to moje wielkie odkrycie, odkąd zostałam mamą. Nie kocham Cię dlatego, że jesteś grzeczny, że ładnie zjadłeś obiad, że mówisz i myślisz tak jak ja chcę. Kocham Cię, ponieważ jesteś, istniejesz, wszechświat mi Ciebie podarował. Oczywiście, moim największym marzeniem jest to żebyś był po prostu dobrym człowiekiem, ale ja zawsze będę Cię kochać, cokolwiek zrobisz, powiesz, kimkolwiek będziesz bo jestem Twoją ostoją. Portem ale nie celem podróży. To że kocham swoje dziecko nie oznacza tego, że liczę że zawsze będzie przy mnie, będzie mi parzyć ulubioną kawę, piec ciasta i gotować obiadki do końca życia  Nie. Nie. Nie. Statki buduje się po to, żeby pływały a nie stały w porcie. Jeżeli nie rozumiesz istoty tej bezwarunkowosci, nie dorosłeś emocjonalnie do bycia rodzicem. Choćbys miał milion dyplomów w kieszeni to tak nie działa. Nikt nie jest wolny od błędów, to prawda. Może po przeczytaniu tego tekstu przytulisz dziś swoje dziecko i powiesz mu, że je kochasz. Tak po prostu. Bez żadnych ale. I to będzie mój największy sukces. P. S. Mój tekst ma charakter uniwersalny, jeśli nie chcesz nie musisz się z nim identyfikować. Mam taki pomysł, że gdybyś chciał się podzielić że mną swoją historia chętnie ją opublikuję u siebie na blogu jako wpis gościnny. A może przeczytałeś ciekawą książkę, obejrzałeś fajny film i chcesz się tym podzielić? Zapraszam do kontaktu na Facebooku pod postem z linkiem do tego wpisu na blogu. Przypominam też o moderacji komentarzy na blogu, wszystkie wycieczki osobiste i inne gównoburze lądują od razu w folderze pod tytułem spam, zanim je przeczytam. To mój blog i jeśli coś Ci się nie podoba nie musisz tu być. Dziękuję za uwagę. Mama kasjerka
P. S.2 Specjalne podziękowania dla Olgi z Wielkiego Buka bo dzięki jej poleceniu sięgnęłam po książkę "Łańcuch". Notabene jestem wielka fanką Wielkiego Buka i wszystkim polecam blog i kanał na YouTube 😊 Jest moja książkowa inspiracją i źródłem tytułów wartych przeczytania.

Komentarze

  1. Dobry tekst. Podoba mi się. Pytanie jaki jest "Twój łańcuch" daje do myślenia a fragment o miłości do syna sprawia że chcę przytulić moje dziecko chodź go jeszcze nie mam😀 Nie rozumie tylko dla czego masz problem z poczuciem własnej wartości. Masz dobrego męża i dziecko, piszesz bardzo interesująco. Nic tylko iść na przód i cieszyć się życiem. Tyle o tym co myślę. Ale moją opinią nie musisz się przejmować. Powodzenia. Będę obserwował Twój blog.👍
    P.S
    Pisałem to na facebook ale post został usunięty. Szkoda.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie mam pojęcia czemu Facebook usunął Twój wpis 🤔😔 dziękuję bardzo za pozytywny komentarz😊 pozdrawiam i zapraszam na bloga jak najczęściej 😊

      Usuń
  2. Świetny wpis Monika.. dopiero go przeczytałam, jakoś mi umknął wcześniej w ogromie różności na fb...
    Powiem Ci, że to że właśnie dziś trafiłam na ten wpis, dobitnie mi pokazuje że nie ma przypadków...
    Jak to przeczytałam to uświadomiłam sobie, jak bardzo potrzebowałam coś takiego dziś zobaczyć. Trafiłaś w punkt i bardzo udało Ci się dotknąć mojego serca- tak po prostu bo nie chce się tu za mocno uzewnętrzniać.
    Po książkę na pewno sięgnę.
    Pisz dalej-we mnie masz fana ❤

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję Kasiu, bardzo mi miło słyszeć takie słowa i to mi uświadamia, że to moje pisanie ma jakiś sens 💓

      Usuń
    2. Książka przeczytana🙂

      Usuń
    3. I jak wrażenia? Mnie wciągnęła od pierwszych stron i czytałam, że ma powstać ekranizacja 😊

      Usuń

Prześlij komentarz