Przez pól roku pracy w supermarkecie mocno
utwierdziłam się w przekonaniu, że gdyby ludzka głupota mogła latać to.. by
latała. Oj fruwałaby wysoko, wysoko. A że człowiek człowiekowi wilkiem, wiadomo
nie od dziś postanowiłam napisać o wartości, która niektórym ludziom jest
bardziej obca niż UFO, chodzi mianowicie o szacunek. Miałam w planach artykuł
na zupełnie inny temat, doszłam do wniosku, że może chwilę poczekać. I tak
sobie siedziałam i myślałam (o ile kilkugodzinną asekurację rocznego brzdąca
przed zderzeniem z szafką i szufladą można nazwać siedzeniem) aż wymyśliłam
tyle przykładów, ze muszę podzielić ten wpis na odcinki. Normalnie temat rzeka.
W pierwszej części postanowiłam rozprawić się z kilkoma mitami,które są dość
powszechne a w moim odczuciu meganiesprawiedliwe. Mity te dotyczą zarówno
samej osoby jak i pracy kasjera. Przyjemnego czytania.
MIT #1
Osoby, które pracują na kasie to tępe oszołomy bez
wykształcenia, którym się nie powiodło w życiu.
No… zdecydowanie to nie jest prawda. W sklepie, w
którym pracuję na kasie siedzi : nauczyciel angielskiego, technik
elektroradiologii, prawnik bez aplikacji.. Wymieniać dalej? Rynek pracy nie
jest gąbką, która wchłonie wszystkich absolwentów wszystkich kierunków. Nigdy
nie będzie tak, że każdy znajdzie pracę w wyuczonym zawodzie. Czasami to po
prostu kwestia szczęścia albo.. znajomości. Są różne czynniki, które sprawiają,
że wybieramy tą a nie inną pracę. I najczęściej nie jest to zależne od naszego
widzimisię. W moim przypadku to elastyczny grafik i możliwość dopasowania godzin
pracy do godzin pracy męża sprawiły, że zdecydowałam się tak pracować. Dziecko
ma zapewnioną opieką rodziców, którzy co prawda czasem z językiem na brodzie zdążą
wymienić między sobą krótkie „daj mu teraz mleko” albo „o 13 zjadł jarzynki z
cielęcinką” Mam lepsze i gorsze momenty, czasem ogarnia mnie straszna żałość,
gdy z rozrzewnieniem wspominam czasy pracy w aptece, białego, czystego
fartuszka i pierdyliarda kolorowych kartoników ustawionych w równym rzędzie na
aptecznych półkach. Wtedy sobie przypominam jak było mi niedobrze w momencie,
gdy martwiłam się skąd weźmiemy pieniądze na kolejne wydatki, kiedy nie mogłam
w nocy spać bo ciągle miałam przed oczami widok konta bankowego świecącego pustkami
a nawet minusem na debecie. Wtedy spinam tyłek, odrzucam na bok sentymenty i
idę do przodu. Dlatego drogi Kliencie, nie oceniaj mnie, patrząc na mnie z
góry, jakbym była gorszym gatunkiem. Ja umiem czytać, pisać, liczyć wiesz? Mam swoje
pasje, uwielbiam czytać książki, interesuje się wakcynologią, trudne słowo co
nie ? widzisz, tez mogę się powymądrzać,a co. To dziedzina medycyny, zajmująca
się szczepieniami ochronnymi, gdybyś nie zdążył sprawdzić na szybkości w
Google. Ta praca, która wykonuje mnie nie określa i nie definiuje. Jest moją
koniecznością, bo samymi zainteresowaniami nie nakarmię siebie i mojego
dziecka. Masz ciekawą i rozwijająca pracę. Super. Zazdro. Ja też kiedyś będę miała,
kiedyś będę sobie pisała bloga i mi będą jeszcze za to płacić. Kiedyś.
MIT # 2
Kasjerzy specjalnie oszukują klientów, pewnie chcą
ich okraść a naklejki czy inne cuda znaczki to już w ogóle chowają dla siebie.
Specjalnie wieszają niższe ceny, które przy kasie okazują się wyższe. I w ogóle
oszukują, oszukują na każdym kroku. Więcej nie przyjdę do tego sklepu (to moje
ulubione).
Jak mnie to…. Irytuje. Otóż nie trzeba przepracować
w handlu wielu lat, żeby wiedzieć, że praca z ludźmi i to bardzo roszczeniowymi
ludźmi jest ciężka i męcząca, fizycznie i psychicznie, a że kasjer jest tylko
człowiek zdarza mu się pomylić np. przy wydawaniu reszty. Ja ostatnio się
zastanowiłam skąd mi się czasem biorą te drobne różnice kasjerskie przy wydawaniu
reszty, skoro patrzę bacznie na monitor i wydaję kwotę, która mi się wyświetla
po wpisaniu otrzymanej, drugi raz sprawdzam na drukarce fiskalnej i potem na
paragonie, czy wydałam prawidłowo (takie zboczenie zawodowe z apteki, zasada 3Z,
sprawdź 3 razy zanim wydasz lek). I ostatnio mnie olśniło. Aniołowie niebiescy,
po prostu nie zawsze wpisuje prawidłowo otrzymaną kwotę. Np. zamiast 52,27
wpisze 50,27 i już pozamiatane. Mogę sobie sprawdzać i 10 razy a i tak pomyłka
nieunikniona. Wynika to zapewne z rutyny, bo nie wierzę, że ktokolwiek nabijając
na kasę fiskalną 400 paragonów dziennie nie popadnie w którymś momencie dnia w
stan zawieszenia umysłu. Nie wierzę. Czy to znaczy, że chciałam kogoś oszukać. Bynajmniej.
Jestem tylko człowiekiem a nie robotem. Jeżeli chodzi o niezgodność cen, to już
grubsza sprawa a przyczyna jest bardzo prosta. Za mało ludzi do pracy, za dużo obowiązków,
za szybko zmieniające się ceny. Pracownicy supermarketów szczególnie tych wielkopowierzchniowych
nie nadążają zmieniać ceny, które narzuca centrala, ba czasem nawet nie nadążają
ich drukować. Więc jeśli Drogi Kliencie następnym razem odpalisz mi bez namysłu,
że chciałam Cię oszukać, to proszę bardzo weź w łapkę te nowe cenki,
porozwieszaj, no raz raz. Na pewno wtedy będzie wszystko się zgadzało. Tylko
masz na to 15 minut ani sekundy dłużej. No chyba nie chcesz stracić na
efektywności, jeszcze Cię ominie premia. Aaa i sławetne znaczki naklejki czy
inne punkty. Wiesz, że ja z tego się rozliczam jak z pieniędzy ? Jeżeli oskarżasz
mnie o oszustwo jakie masz na to dowody. Aaaa nie masz dowodów tak Ci się powiedziało.
A wiesz, że są na to paragrafy w Kodeksie karnym ? Dokładnie art. 212 kk.
Zniesławienie. Jestem szybsza niż Twoja przeglądarka w telefonie. A nie,
studiowało się trochę kiedyś prawo, się wie. Adieu.
MIT #3
Ta pani zamyka kasę, chociaż jest kolejka na pół
sklepu, pewnie chce się napić kawy i sobie nieponierobić na zapleczu. A tu
kolejka, ludzie stoją, czekają. Niech szybko dzwoni na kasę, no przecież ja nie
dam rady stać.
Jeżeli zamykam kasę w czasie pracy, mam POWÓD.
Uwierz mi naprawdę mam powód a najprawdopodobniej idę po prostu się wysikać ale
nie muszę Ci się z tego tłumaczyć ani krzyczeć przez pół sklepu, że idę do
łazienki. Wrócę nie martw się, nie zginę, Wysikam się i wrócę. Jeżeli na
sklepie jest więcej kasy, są kasy, które otwierają się jak pierwsze, następnie kolejne,
gdy jest kolejka. KOLEJKA. Drogi Kliencie kolejka wg definicji naszych menedżerów
to jest ponad 6 osób. Z pełnymi koszykami a nie jednym batonikiem. Pozostałe
osoby pewnie chciałby sobie nicponierobić na zapleczu, ale nie mają na to
czasu, bo rozpakowują towar z dostawy,
żebyś Ty miał co sobie włożyć do tego wielkiego wózko-koszyka, którego i tak
nie odstawisz na miejsce. Serio. To się samo nie rozpakowuje. Nie wiedziałeś?
MIT # 4
Kasjer powinien mieć zawsze drobne pieniądze. Dużo
drobnych pieniędzy. Jeszcze więcej drobnych pieniędzy.
Czy sprzedawca ma zawsze obowiązek wydania reszty,
nawet gdy klient placi za bułkę wartą 30 groszy 500- złotowym banknotem. Otóż
nie. Jesteś znowu w błędzie drogi Kliencie. Artykuł 535 Kodeksu Cywilnego mówi,
że nabywca określonej rzeczy powinien posiadać odliczoną gotówkę, aby dokonać
transakcji. Ooo naprawdę. To dobra wola kasjera, który dwoi się i troi, żeby
rozmienić pieniądze. To nie jest obowiązek.
Na tym Mama kasjerka pogromca mitów zdecydowanie
dziś kończy, bo dwaj mężczyźni mego życia chrapią już w najlepsze. Tekst ma
charakter żartobliwy, nie przeznaczony dla osób cierpiących na ból tyłka (broń
Boże nie mam na myśli hemoroidów). Przed i po przeczytaniu można skonsultować się
ze swoim lekarzem, farmaceutą,
technikiem farmaceutycznym czy z własnym odbiciem w lustrze i odpowiedzieć
sobie na pytanie czy nie warto by sobie zaaplikować odrobiny szacunku dla
drugiej osoby. Life is brutal. Szanujmy się. Dziękuję i zapraszam ponownie.
Drugi odcinek wkrótce. A w nim tamtaramtam mały spojler: scenki rodzajowe z
internetów, instagramów i fejsbuków. Historie oparte na faktach. Polecam się.
P.S. Misio w obrazku, gdyby komuś zrobiło się jednak smutno. Zródło: pixabay.com (genialna stronka) Całuję.
Mama Kasjerka
Mocny artykuł, ale niestety prawdziwy i myślę, że utożsamiają się z nim nie tylko pracownicy supermarketów. Jako technik farmaceutyczny, chyba zgodzisz się, że w aptekach jest podobnie. Pacjenci myślą, że obsługa ich przy okienku to nasze jedyne zadanie (słynne: "nie ma kolejki to mogę pomarudzić"), a oszukiwanie ich, np. co do cen leków refundowanych, to nasze hobby.
OdpowiedzUsuńZgadzam się. Klient w supermarkecie czy pacjent w aptece to nadal ta sama osoba często właśnie bardzo roszczeniowa, której wszystko się należy. A przecież praca przy pierwszym stole to tak naprawdę tylko ułamek tego, co na co dzień wykonują pracownicy aptek, farmaceuci i technicy.
UsuńNo tak osoby na kasie to tepe oszolomy. A kto siedzi na jedynkach i kto tak o tych osobach gada. Bo nie klienci,a pracownicy. Szacunek na maxa.
OdpowiedzUsuńChodziło mi w tym momencie o relację klient-kasjer. Wielu ludzi powiela stereotyp, że kasjer to osoba niewykształcona, z brakami w edukacji i tak kasjerow traktuje, w najlepszym i najbardziej kulturalnym przypadku jest to wspolczujace spojrzenie pod tytułem "jaka Pani biedna, że Pani musi tak pracować. Trzeba było się uczyć". A relacje między pracownikami to już inna sprawa, jak w każdej pracy bywają różne.
UsuńSuper tekst. Zgadzam się z każdym słowem. Na szczęście zauważam też tych kulturalnych klientów.
OdpowiedzUsuńA tak nawiasem mówiąc to brak szacunku dla pracowników i opisane powyżej negatywne zachowania klientów powinny być piętnowane, a nie zamiatane pod dywan, jak to się dzieje obecnie. Bo kasjerowi nie wolno się odezwać, bo sklep straci klienta... A co jeśli nie straci?
Zdarzyło mi się 3 razy powiedzieć klientom dosadnie, że ich zachowanie odbiega od normy ( delikatnie mówiąc)
Raz dostałam burę od kierowniczki, że tak nie można itp, itd... Dwa razy klienci zmienili o 360 stopni swoje zachowanie, a do sklepu wracają i to jeszcze do mnie :) Dużą zasługę w tym, że kasjerzy są poniżani ma więc niestety polityka firmy. To przyzwolenie na takie okropne zachowania.
Dokładnie, zgadzam się. Myślę, że to kwestia stawiania granic i braku przyzwolenia na pewne zachowania. Ja też nie pozwalam się obrażać klientom i nie milczę w takiej sytuacji.
Usuń